Tuż przed startem rundy wiosennej portal EKU24 rozmawia ze Sławomirem Ryszkiewiczem, trenerem KS-u SandBus Kutno. Szkoleniowiec opowiedział o zimowych przygotowaniach, ruchach transferowych, presji związanej z pozycją lidera łódzkiej okręgówki i wielu innych interesujących sprawach.
Jak przebiegały ostatnie miesiące? Jesteście już w pełni przygotowani do rundy wiosennej?
Nie ma co ukrywać, że brakowało nam boisk, na których mogliśmy trenować. Pogoda była taka, a nie inna i większość zajęć odbywała się na Orlikach. To obiekty ze specyficzną nawierzchnią, mniejsze od normalnych boisk, i nie wszystko udało nam się zrealizować. Głównie dotyczy to typowo taktycznych spraw. Ale nie ma co narzekać, robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby dobrze przygotować się do inauguracji rundy wiosennej.
Rozegraliście sporo sparingów i gra nie zawsze wyglądała chyba tak, jak powinna?
Testowaliśmy sporo zawodników, często rotowałem składem i różnie to wyglądało. Było wiele momentów, że graliśmy naprawdę dobrą piłkę i miło się na to patrzyło. Nie mogliśmy jednak utrzymać poziomu gry przez dłuższy czas. Dwadzieścia minut gramy fajną piłkę, później kwadrans przestoju i znów wracamy na dobry poziom. Nad tym najbardziej ubolewam.
W przerwie zimowej doszło do małej rewolucji kadrowej. Do klubu sprowadzonych zostało sześciu nowych graczy.
Udało nam się zrobić takie transfery, na jakie było nas stać. Nie są to wielkie nazwiska i wielkie wzmocnienia. Na pewno mogę pochwalić Maćka Kowalczyka, który dobrze radzi sobie w defensywie. Coraz lepiej grać zaczyna też Jakub Kustra, który „liznął” przecież III ligi i po prostu musi się wyróżniać. Duży potencjał mają także Skumórski i Gapiński. Obaj grali w wyższych ligach i można sporo od nich oczekiwać. Mam nadzieję, że gdy wszyscy nowi piłkarze zgrają się z resztą zespołu, to będzie wszystko dobrze funkcjonować.
Mówiliśmy o wzmocnieniach, ale z KS-u odeszło też kilku graczy m.in. Gracjan Sobczak i Piotr Michalski.
Odeszło od nas dwóch podstawowych graczy, ale nie wylewałbym tutaj wielkich łez. Sobczak jest dobrym piłkarzem, ale jest w takim wieku, że musi zarabiać i z czegoś żyć. Dostał propozycję, która go satysfakcjonowała i odszedł z KS-u. Należy pamiętać, że z niewolnika nie ma zawodnika.
Z kolei aż pięciu graczy KS-u wiosną grać będzie w Ostrovii Ostrowy. Skąd taki ruch?
Chcieliśmy pomóc Ostrovii, która o mały włos się nie rozpadła i wycofała z rozgrywek ligowych. Wiosną w drużynie z Ostrów będą grać m.in. Marcin Maśliński, Rafał Żemigała, Michał Ławniczak, Igor Wójcik i Jacek Walczak. Kilku z nich miało problemy z załapaniem się do składu meczowego i postanowiliśmy, że lepiej będzie, jeśli będą mogli ogrywać się w nieco słabszej drużynie. Tam mają duże szanse na grę przez pełne 90 minut, a tutaj niestety nie mogłem im tego zagwarantować. Są duże szanse, że np. Michał Ławniczak i Igor Wójcik po rundzie wiosennej wrócą do Kutna. Ważne, żeby mogli się ogrywać.
Już w sobotę inauguracja rundy wiosennej. Rundy, która będzie dla Was bardzo ważna, bo jesteście liderem rozgrywek i walczycie o awans do IV ligi.
Zdaję sobie z tego sprawę, że balonik z nazwą „IV liga” został nadmuchany do takich rozmiarów, że wiele osób sądzi, że już awansowaliśmy. Ale tak nie jest – wiosną każdy będzie się na nas „napinał” i chciał strącić nas z fotela lidera. Czeka nas wiele trudnych spotkań, ale jesteśmy na to przygotowani. W sobotę jedziemy do Pabianic na mecz z Włókniarzem i zrobimy wszystko, żeby sprawić naszym kibicom świąteczny prezent w postaci trzech punktów.
Jak zespół radzi sobie z presją i wspomnianym przez trenera „napompowanym balonikiem”?
Wiemy, co mamy robić i jakie są wobec nas oczekiwania. Wiemy, że zarząd i kibice chcieliby IV ligi. Zdajemy sobie sprawę, o co gramy wiosną, ale ja nie chcę podkręcać atmosfery. Nie mogę niczego obiecywać, bo piłka nożna jest nieobliczalna. Wiem jednak, że moi zawodnicy zostawią serce na murawie, żeby awansować do IV ligi.
Analizując sytuację przed sezonem, wydaje się, że Waszym największym problemem może być wąska kadra. Trener ma do dyspozycji zaledwie 18 zawodników z pola…
Trudno się z tym nie zgodzić. Kadrowo faktycznie nie wygląda to zbyt różowo. Mogę śmiało stwierdzić, że mamy 11 równorzędnych zawodników, a pozostali to uzupełnienia składu. Musimy grać tymi ludźmi, którymi mamy. Tak jak wspomniałem, dokonaliśmy takich wzmocnień, na jakie było nas stać. Chcieliśmy ściągnąć do Kutna jeszcze jednego „klasowego” zawodnika, ale niestety nie doszliśmy do porozumienia. Mam na myśli Sylwka Płachetę. Niestety nie doszliśmy do porozumienia odnośnie finansów i tematu już nie ma. Nie mogliśmy pozwolić sobie na tworzenie jakichś „kominów” płacowych i popsucia atmosfery w drużynie.
W ostatnich miesiącach trener na pewno obserwował inne drużyny, z którymi wiosną przyjdzie nam się zmierzyć w walce o awans. Kto może nam najbardziej zagrozić?
Szczerze, to ja mam takie wrażenie, że przez to napompowanie balonika, pozostałe drużyny pogodziły się z tym, że awans jest już zarezerwowany dla KS-u Kutno. Drużyny z czuba tabeli jakoś niechętnie się wzmacniały, a np. Termy Uniejów sporo się osłabiły (odejście m.in. Jakuba Skrzypca – przyp. red.). Byłem na paru meczach i niezłe wrażenie zrobił Orzeł Parzęczew. Sporo namieszać może też młodzież z Aleksandrowa Łódzkiego wzmocniona piłkarzami z III ligi, Górnik Łęczyca będzie też drużyną, która może wielu napsuć krwi.
Terminarz ułożył się tak, że mecze z większością drużyn z czuba tabeli odbędzie się w Kutnie. Jak wpłynie to na naszą grę?
W Kutnie przed własną publicznością gra nam się lepiej. To na pewno plus, że teoretycznie najsilniejsze ekipy przyjadą na nasz teren, ale nie możemy zapomnieć o meczach wyjazdowych. Jesienią wygraliśmy w Kutnie m.in. z ówczesnym liderem (GLKS Dłutów – przyp. Red.), ale poślizgnęła nam się noga u outsidera w Justynowie. Musimy być skoncentrowani w każdym meczu i nie patrzeć na to, która drużyna zajmuje jakie miejsce w tabeli. Trzeba mieć pokorę do piłki i ja nie „napinam” się, że każdego pokonamy. Po prostu musimy zrobić to, co do nas należy.
Rozmawiał Łukasz Stasiak