Fatalna seria meczów kutnowskiego KS-u nie została dziś przerwana. W ostatnich 3 meczach podopieczni Dominika Tomczaka musieli uznawać wyższość rywala, więc spotkanie z zajmującym ostatnie miejsce zdobywcą zaledwie 2 punktów, KS-em Wasilków powinien być okazją do odbicia. Tak się niestety nie stało, choć początkowo nic nie zapowiadało dramatu.
KS wyszedł na prowadzenie już w 6. minucie, jednak na tym kutnianie zakończyli strzelanie. Już w 11. minucie bramkę strzelili goście, którzy – jak się później okazało – dopiero się rozkręcali. W 30. minucie na gola zamienili rzut karny. Gwóźdź do trumny kutnian wbity został w 45. minucie, kiedy to Maciej Kowalczyk wyleciał z boiska w związku z czerwoną kartką. Mimo straty jednego zawodnika KS rozpoczął drugą połowę od kilku szybkich ataków. Spotkanie robiło się coraz bardziej nerwowe (sędzia w całym meczu pokazał łącznie osiem żółtych kartek – po cztery dla każdej drużyny). W 55. minucie wydawało się, że mecz rozpocznie się od nowa, gdy po faulu przyjezdnych we własnym polu karnym sędzia pokazał na wapno. Łukasz Dynel trafił jednak w słupek. Pięć minut później szansa na jakikolwiek pozytywny rezultat zmalała prawie do zera, gdy piłkarze KS Wasilków strzelili trzeciego gola. Kropkę nad i postawili zaś w 65. minucie, trafiając po raz czwarty.
KS Kutno 1 – 4 KS Wasilków
KS Kutno: Szelong – Sadziński, Wielgus, Kowalczyk, Matysiak, Kralkowski, Dąbrowski (Świątkiewicz), Kacela, Szczytniewski, Dynel, Szczepański (Klepacki).