Grzegorek: Wiosną to będzie zupełnie inna drużyna

0
1070

Jak przebiegały przygotowania do rundy wiosennej, dlaczego zdecydowano się na małą rewolucję kadrową, jak nasza drużyna będzie grać wiosną i skąd bierze się internetowy hejt? Zapraszamy do przeczytania obszernego wywiadu z Andrzejem Grzegorkiem, trenerem IV ligowego KS-u Sand-Bus Kutno, który ukazał się na portalu www.PanoramaKutna.pl

Łukasz Stasiak: Za wami dwa miesiące przygotowań do rundy wiosennej. To był okres ciężkiej pracy, ale chyba nie wszystko wyglądało, tak jak powinno?

Andrzej Grzegorek: Niestety tak. Co roku pojawia się ten sam problem, czyli brak pełnowymiarowego boiska ze sztuczną nawierzchnią w Kutnie. Pogoda podczas zimowych przygotowań jest taka, że trawiaste boisko na Kościuszki nie nadaje się do gry i musimy szukać boisk w Łowiczu, Poddębicach czy Płocku. Tak naprawdę kontakt z normalnym boiskiem mieliśmy dopiero w ostatnich dniach przed planowaną inauguracją rundy wiosennej (mecz ostatecznie przełożono – przyp. red.). Właśnie przez to jesteśmy trochę do tyłu z kwestiami taktycznymi, ale cały czas nadrabiamy.

Pod względem motorycznym jesteśmy dobrze przygotowani. Dużo biegaliśmy po stadionie, wielokrotnie ćwiczyliśmy na dobrze wyposażonej siłowni. Nie powinniśmy mieć żadnych problemów z przygotowaniem fizycznym do rundy wiosennej.

ŁS: W ostatnim sparingu z Orłem Nieborów wygraliście aż 15-0, jednak wcześniej zaliczyliście trzy porażki z rzędu i bilans bramkowych 1-15…

AG: Mecz z Nieborowem na pewno był nam potrzebny, bo morale zespołu po wspomnianych porażkach było nieco zachwiane. Nie chcę w żaden sposób się usprawiedliwiać, ale nie przywiązuję aż tak dużej wagi do wyników w meczach sparingowych. Te spotkania są głównie po to, żeby sprawdzać i próbować różnych wariantów czy ustawień. Lepiej przegrywać i popełniać błędy w sparingach, niż później w lidze.

Z Wisłą przegraliśmy 0-7, ale do 60 minuty utrzymywał się wynik „tylko” 0-1. Mieliśmy duże problemy kadrowe, graliśmy bez wielu podstawowych zawodników, szansę dostał młodziutki Krystian Górczyński z juniorów, a na boisku pojawiłem się nawet ja. Wniosek jest taki, że w rundzie wiosennej na boisku na pewno się nie pojawię (śmiech). W zespole Wisły był za to m.in. Kamil Biliński znany z boisk Ekstraklasy, który praktycznie w pojedynkę nas rozstrzelał.

Z kolei sparing z Widzewem był dla nas bardzo dobrą i cenną lekcją. Łodzianie pokazali, że są dobrze przygotowani do ligi i mecz z nami był ich sprawdzianem przed inauguracyjnym pojedynkiem z Victorią Sulejówek. Szkoda tylko, że mecz nie odbył się tak jak planowano w Kutnie, bo na pewno byłoby to wielkie święto dla kibiców.

ŁS: W przerwie między rundami doszło do sporego przewietrzenia szatni KS-u. Jak skomentujesz ruchy transferowe?

AG: Tak, to prawda. Można powiedzieć, że przeprowadziliśmy małą rewolucję kadrową. Przed tym sezonem do naszego klubu przyszło sporo zawodników, ale niestety większość z nich nie spełniła pokładanych nadziei. Graliśmy poniżej oczekiwań i musieliśmy coś zmienić. Pożegnaliśmy się z zawodnikami, którzy mieli wnosić nową jakość, a tak naprawdę zawiedli. Wiosną w naszych barwach grać nie będą Rafał Serwaciński, Daniel Mitura, Patryk Retkowski, Oskar Szumer, Tomasz Tracz i Piotr Nawrocki.

ŁS: Dla kibiców dużym zaskoczeniem może być odejście Rafała Serwacińskiego.

AG: Rafał miał świetny poprzedni sezon, w którym strzelał bramki jak na zawołanie i był czołowym snajperem całej IV ligi łódzkiej. Nie ukrywam, że w poprzedniej rundzie pokładałem w nim bardzo duże nadzieje, że będzie prawdziwym liderem drużyny. Niestety było inaczej i nasze drogi się rozeszły. Życzę mu powodzenia w nowym klubie.

ŁS: Wiosną na boisku nie zobaczymy też Michała Sokołowicza…

AG: To bardzo duże osłabienie naszej drużyny. Bardzo szkoda, że przytrafiła mu się tak poważna kontuzja i przez kilka miesięcy nie będzie mógł grać. Przed nim długa droga, ale jest bardzo ambitny i wierzę, że szybko wróci na murawę. Cały klub jest sercem z „Najerem”!

ŁS: W miejsce zawodników, którzy odeszli z KS-u, udało się pozyskać trzech graczy z całkiem niezłym CV.

AG: Doszliśmy wspólnie do wniosku, że jeśli mamy kogoś ściągnąć do klubu, to musi być wzmocnieniem, a nie tylko uzupełnieniem składu. Dzięki zaangażowaniu zarządu klubu z prezesem Tomczakiem na czele, naszą kadrę zasilili Michał Michałek, Kamil Kobryń i Damian Komorowski.

Wydaje mi się, że Michał Michałek może być prawdziwym objawieniem w rundzie wiosennej. To jest zawodnik, który robi różnicę i strzela bramki jak na zawołanie. W trakcie przygotowań zmagał się z kontuzją, ale gdy udało mu się wyleczyć, to ostatnio strzelił sześć goli w jednym meczu!

Kamil Kobryń to z kolei wychowanek Korony Kielce, który występuje na lewej obronie. Jest młody, ale ma duże doświadczenie i powinien być pewnym punktem naszej defensywy.

Damian Komorowski to bramkarz sprowadzony w związku z kontuzją Michała Sokołowicza. O miano numeru jeden będzie walczył z Pawłem Sobczakiem. Jest młody i ma bardzo dobre warunki fizyczne.

ŁS: W pierwszych sparingach między słupkami stał Łukasz Kubiak i prezentował się naprawdę nieźle.

AG: To naprawdę ciekawa historia. Łukasz w lutym skończył 40-lat, to zawodnik „starej szkoły”. Nie łapią go kontuzje, jest na prawie każdym treningu i robi to z olbrzymią pasją. W sparingach, których grał pokazał się z dobrej strony. To zawodnik i człowiek, z którego młodzi powinni brać przykład i uczyć się podejścia, dyscypliny i samozaparcia.

ŁS: W kadrze mamy „weterana”, a co z kutnowską młodzieżą?

AG: To dobre pytanie, na które ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Zaprosiłem kilku młodych zawodników na treningi, aby do rundy wiosennej przygotowali się z pierwszą drużyną. Niestety większość z nich z dnia na dzień zaczęła opuszczać zajęcia i z młodych zawodników został z nami jedynie Janek Nadolski. Muszę go pochwalić, bo to naprawdę dobrze poukładany człowiek. Jest zmobilizowany i cały czas się rozwija. W nagrodę od pierwszej minuty zagrał w sparingu z Widzewem.

Chciałbym stawiać na młodzież, ale ci zawodnicy muszą mieć dyscyplinę i odpowiednie podejście.

ŁS: Na jaką grę KS-u wiosną mogą liczyć kutnowscy kibice?

AG: Na pewno będę chciał żebyśmy grali ofensywny i ładny dla oka futbol. Kibice po to przychodzą na stadion, żeby zobaczyć gole. Mało kto wyjdzie zadowolony po bezbramkowym remisie. W kadrze zostali zawodnicy, którzy na pewno mają w sobie dużo woli walki i wiosną będą zostawiać serce na murawie.

ŁS: A który z zespołów jest Twoim zdaniem faworytem do awansu?

AG: Nie będę oryginalny i powiem, że Unia Skierniewice. To dobry i ułożony zespół, który jesienią pokazał kawał dobrego futbolu. Groźny może być też Ner Poddębice, ale to wszystko. Reszta raczej nie zagrozi tej dwójce. Mam ponadto nadzieję, że wiosną my również będziemy groźnym zespołem i napsujemy krwi faworytom.

ŁS: A propos „psucia krwi”… Jak podchodzisz do internetowego hejtu, który często Cię dotyczy?

AG: Komentarzy w internecie jest dużo, często je czytam. Zawsze są to anonimowi ludzie i zapewne ci, którym coś w życiu nie wyszło i nie mają na siebie pomysłu. Mało jest konstruktywnej krytyki, a o wiele więcej wyzwisk. Podchodzę do tego z dużym dystansem i nie biorę tego do siebie. Przecież nie załamię się tym, że jakiś anonim wyzywa mnie od „wypierdka” (śmiech). Jeśli ktoś chce podyskutować merytorycznie, to jestem zawsze gotów do takiej rozmowy.

Jestem związany z Kutnem już od wielu lat i mogę stwierdzić, że panuje tu specyficzny klimat. Brakuje takiej piłkarskiej atmosfery, jedności i solidarności. Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie bardziej cieszą się z naszych porażek niż zwycięstw. Można to zaobserwować na przykład w internecie po ilości wpisów.

Ja nadal będę jednak robił swoje, aby dać radość naszym prawdziwym kibicom, którzy wspierają nas nie tylko w Kutnie, ale jeżdżą za nami po całym województwie. Wprawdzie nie jest ich dużo, ale są dla nas naprawdę ważni.

ŁS: Dziękuję serdecznie za rozmowę.

AG: Również dziękuję i zapraszam wszystkich kibiców na nasze wiosenne mecze przy Kościuszki 26. Gramy dla kibiców!

PODZIEL SIĘ