Grzegorek: Chcę, aby zawodnicy czerpali radość z gry

0
1167

W środę Andrzej Grzegorek wygrał swój pierwszy mecz jako trener KS-u Sand-Bus Kutno. Nowy szkoleniowiec kutnowskiej drużyny podsumował spotkanie z Wartą Działoszyn, odniósł się do atmosfery w drużynie i zapowiedział walkę o sprawienie niespodzianki w Sieradzu.

ŁS: W meczu z Działoszynem szybko wyszliście na prowadzenie, ale później zafundowaliście kibicom mały dreszczowiec.

AG: Już w drugiej minucie po przytomnym zachowaniu Dominika Dębowskiego wyszliśmy na prowadzenie i tak naprawdę, lepiej ten mecz nie mógł się dla nas zacząć. Rozpoczęliśmy z nastawieniem defensywnym, czekaliśmy na kontrę i można powiedzieć, że właśnie tak wyglądała pierwsza połowa. Byliśmy cofnięci i rywale nie mogli przebić się przez naszą szczelną defensywę.

Przed przerwą wasza sytuacja się jednak nieco skomplikowała…

Niestety, tak było. Sędzia podyktował rzut karny i straciliśmy typowego gola do szatni. Mój zawodnik [Dmitry Pietrow — przyp. red.] zapewniał, że nie było kontaktu i faulu, ale to już historia. W przerwie bardzo się zmotywowaliśmy i w drugiej połowie szybko znów wyszliśmy na prowadzenie po golu Maćka Kowalczyka. Niestety później rywale strzelili nam piękną bramkę z dystansu i znów remisowaliśmy. Graliśmy jednak do końca i udało nam się wygrać po golu Rafała Serwacińskiego. Trzy punkty są najważniejsze.

Widać było, że bardzo wam zależało na rehabilitacji po meczu w Zelowie.

Nie ma co owijać w bawełnę, to był dla nas po prostu blamaż. W spotkaniu z Działoszynem naprawdę chcieliśmy wygrać. To bardzo dobry zespół i widać było, że moi podopieczni byli bardzo zaangażowani. Z dobrej strony pokazali się też zmiennicy Jakubowski, Krzymieniewski i Kierus.  Wszyscy, jak to się mówi gryźli trawę i zostawili serce na murawie. Bardzo im dziękuję i jestem dumny z takiej postawy.

Teraz przed KS-em trudny wyjazd do Sieradza. Będziecie chyba chcieli zmącić rywalom świętowanie awansu?

To na pewno będzie ciężki mecz. Ostatnie trzy spotkania, nie licząc tego środowego, przegraliśmy i zanotowaliśmy bilans 0-9. Teraz pokonaliśmy jednak wicelidera i w Sieradzu będziemy robić wszystko, by przywieźć do Kutna korzystny wynik. Sam wielokrotnie grałem przeciwko Warcie i wiem, że nikogo nie trzeba specjalnie na ten pojedynek motywować.

Wracając jeszcze do środowej wygranej — dawno nie było takiej radości po końcowym gwizdku.

Myślę, że dobre humory powoli wracają i atmosfera z dnia na dzień będzie coraz lepsza. Uważam, że piłka nożna to bardzo przyjemna sprawa i zawodnicy mają czerpać radość z gry, a nie biegać po boisku jak za karę. Wiadomo, będą wyniki to i będzie dobra atmosfera. Wtedy wszyscy będą zadowoleni – piłkarze, trener, kibice i zarząd. I właśnie tego wszystkim nam życzę.

Rozmawiał Łukasz Stasiak

PODZIEL SIĘ